Opublikowane informacje przez jeleniogórskich urzędników, w imieniu Prezydenta Jerzego Łużniaka, są niepełne. Z pisma można dowiedzieć się, że Miasto Jelenia Góra jak dotąd przegrało w sądach 36 spraw (nasza Redakcja informowała o 30 sprawach) na łączną kwotę ok. 4,6 mln zł (nasza Redakcja informowała o 3,5 mln zł)! Co ciekawe nie napisano o kosztach sądowych, ani o odsetkach, które także musiały zostać pokryte z miejskiego budżetu. Napisano jedynie, że kwota ta była „niewiele mniejsza” od sumy odszkodowań. Roszczenia dotyczą okresu ok. 10 lat, tj. 2006-2016.
W piśmie nie zabrakło za to bardzo obszernych wyjaśnień przyczyn zaistnienia całej sytuacji. Napisano, że odszkodowania są „oczywistą pochodną nieprecyzyjnych przepisów, różnej ich interpretacji przez RIO i NIK i bałaganu legislacyjnego, jaki w tym obszarze spraw przez dłuższy czas panował na początku XXI wieku. (…) Od roku 2009 przez kilka następnych lat obowiązywały w tej materii przepisy (ustawa i rozporządzenia), które nie określały jednoznacznie zasad wypłaty przez samorządy kwot dotacji przedszkolom niepublicznym. Wręcz odwrotnie – w tej sprawie RIO i NIK miały swoje, nie w każdym punkcie zbieżne – opinie”. Konsekwencją tego wszystkiego mają być odszkodowania, które obecnie nie tylko Jelenia Góra, ale także wiele polskich samorządów musi wypłacać swoim niepublicznym przedszkolom. Ich kwota w skali kraju szacowana jest na 17 mld zł.
Jednak urzędnicy nie napisali o tym, że w tamtym czasie doskonale znane były koszty utrzymania tego typu placówek. Tak więc można było oszacować dotację nie zaniżając jej. Wiele na to wskazuje, że
„nieprecyzyjne przepisy” stwarzały tylko możliwość do płacenia mniej niepublicznym placówkom, co mogło być pochodną chłodnej budżetowej kalkulacji. Teraz konsekwencje takiego podejścia odbijają się na miejskich finansach.
W piśmie zabrakło także wyjaśnienia najbardziej bulwersującej kwestii! Dlaczego po przegraniu pierwszych spraw nie zdecydowano się siąść do stołu i wypracować polubownego rozwiązania z dyrektorami niepublicznych przedszkoli. Zwłaszcza, że Ci za pośrednictwem swojego adwokata, wielokrotnie sygnalizowali dobrą wolę w tej sprawie. W ten sposób z pewnością Miastu udałoby się zaoszczędzić na kosztach sądowych, odsetkach, a może nawet części odszkodowań. W sumie mogła to być nawet kwota kilku milionów złotych!!!
Na koniec należy podkreślić jeszcze raz, że sprawa ta toczy się już od wielu lat. Więc trudno ją przypisywać do jednego urzędnika, czy włodarza naszego miasta. Warto jednak podkreślić, że przedstawicielki niepublicznych przedszkoli jeszcze w minionym roku szkolnym alarmowały nas, że miejskie dotacje nadal były zaniżane, choć na mniejszą skalę. Dotacja miała być obniżona „tylko” o około 30%. Prezydent Jerzy Łużniak i Piotr Iwaniec Dyrektor Departamentu Edukacji UM zapowiedzieli, że ta sytuacja ma ulec zmianie.
Napisz komentarz
Komentarze